Mam na imię Hania, wyglądam zza pająka z uśmiechem Mona Lisy. Za dnia ogarniam rodzinne stado, zaś zazwyczaj pod osłoną nocy tworzę pająki ludowe. Pająki mieszkają u nas w domu stadnie, są to specjalni lokatarzy naszych podsufitowych przestrzeni. Ja moją miłością do bibułowych kolorowych pomponów staram się zarażać innych, prowadząc warsztaty, na ktorych uczę jak taką ozdobę wykonać własnoręcznie. Sama w tej miłości zanurzam się po uszy. Pająki dawniej wykonywano w okresie Bożego Narodzenia, Nowego Roku i Wielkanocy. Spotykano się, aby wspólnie je tworzyć z wcześniej zebranej słomy, kolorowej bibuły, piórek, grochu i wszystkiego, co podpowiedziała wyobraźnia. Swoim kształtem nawiązywały do podpatrywanych w kościołach żyrandoli. To co sprawia, że darzę je tak wielką miłością to fakt, że są ozdobą ludową mocno zanurzoną w tradycji, a zarazem bardzo współczesną w swoim wyrazie. Urzekający jest też kontekst ich powstawania, w gwarze kobiecych rozmów i kontemplacyjnym szeleście bibuły.